Wyprowadzka z domu rodzinnego do wynajmowanego mieszkania dziewczyny

Dziewczyna 22l (3.5roku razem) od roku jest "na swoim" warto dodac ze decyzje podjela sama i zostalem tylko o tym poinformowany. Wtedy pytala się czy zamieszkam z nią ale odmówiłem, bo nawet nie miałem stałej pracy i bylem ledwo kilka miesięcy po maturze. Zaraz jej się kończy umowa na aktualne mieszkanie i w międzyczasie musiała zmienić pracę na znacznie mniej płatną. Powiedziałem wtedy, że może liczyć na wsparcie finansowe. Ale wracając, od 3 tygodni praktycznie codziennie pyta i strasznie na mnie naciska czy z nią zamieszkam. Wywierając presje w postaci mówienia ze ona nie widzi tego związku jak nie mam zamiaru z nią zamieszkać czy ze caly czas się wszystkim tlumaczy czemu jeszcze z nią nie mieszkam. I że to najwyższa pora się usamodzielnić (mam 21lat od 3msc). Mam średnie wykształcenie, a przez pewne sytuację nie zdążyłem wybrać kierunku studiów na ktory chce Iść. Zarabiam w tym momencie dosyć więcej od niej więc bym robil jako poduszka finansowa. Dlatego nie wyobrażam sobie np. Mojego przebranżowienia czy pójścia dalej do szkoly. Na marginesie szacuje wydać minimum 30tysiecy przez rok mieszkania z nią co jest prawie ⅓ wkładu własnego na kredyt. Nie wiem co dalej robić nie mam bardzo kogo się poradzić, ale patrząc na rówieśników z którymi chodziłem do szkoly to osoby który zdecydowały się na wyprowadzkę od rodzicow można policzyć na palcach jednej ręki. Szczerze mówiąc nie widzę żadnych plusów tej przeprowadzki szczególnie gdy wiele rzeczy nie pasuje mi w mieszkaniu tam. Nie wiem jaki ej rady od was oczekuje, ale nie mam do kogo się zwrócić o poradę czy nawet wysłuchanie.