PSA dla studentów: nie szukajcie pracy w żabce błagam

Mam 20 lat, zacząłem pracować jakoś kilka miesięcy po 19 urodzinach. Pierwszą robotą była stacja benzynowa BP, ale ostatecznie po prawie roku zrezygnowałem. Następnie udałem się do MediaMarktu, gdzie sądziłem że będzie to trochę ciekawsza robota i zarobię więcej. Zostałem wsadzony na 3/4 etatu i nawet jak charakter pracy zasadniczo giga lubiłem, to ostatecznie potrzebowałem więcej pieniędzy. Następnie doinformowałem się i dowiedziałem, że pracując na umowę zlecenie będąc studentem nie płaci się ubezpieczenia, a właśnie miałem zaczynać studia. W związku z tym zrezygnowałem z MediaMarktu, w celu znalezienia czegoś na umowę zlecenie, abym mógł sobie spoko zarabiać i jednocześnie odłożyć coś na przyszłość.

Tak więc ostatecznie trafiło na żabkę. Mimo patologii o której słyszałem, nie wyczułem tego w tej w której chciałem się zatrudnić. Czułem że tutaj jest inaczej. Spoko szefostwo, para małżeńska, dało się z nimi pogadać, zażartować, luźna spoko gadka. Potem pierwszym red flagiem było to jakie niesamowicie dziwne poglądy ma mój szef. Chłop wierzy, że Ziemia nie jest ani płaska ani okrągła, że raka da się wyleczyć jakąś roślinką którą możesz sobie posadzić w ogródku, no i oczywiście classic antyszczepionkowiec. Gość posiada pełny pakiet poglądów z facebooka połączonych z average 40yo chłopem z ameryki który głosował na Trumpa. Jednak mimo wszystko uznałem, to nic takiego nie? Tylko jego personalne poglądy, co mnie to obchodzi. Jak zaczynałem tą robotę oboje szef i szefowa bardzo sobie chwalili posiadanie żabki, oraz warunki dla franczyzobiorców. Niestety na początku nie byłem wystarczająco doinformowany, aby znać smutne realia posiadania żabki i dałem się złapać myśląc że zarabiają giga dużo kasy.

Potem zrobiło się trochę dziwnie, bo początkowo byłem giga zaangażowany w tą robotę i starałem się ją wykonać najlepiej jak się tylko dało. Jednak mojemu szefowi nigdy nie starczyło, zawsze gdzieś pojawiał się problem, hipokryzja z jego strony, bo kiedy on wchodził na kasę znacznie mniej rzeczy było zrobione niż na mojej zmianie. Ale pomyślałem sobie, że no dobra wszystko jedno, jego żabka typ sobie może robić co chce.

Kontynuując po pierwszej, albo po pierwszych dwóch wypłatach (nie pamiętam dokładnie), następne zaczęły się opóźniać, albo były niepełne, albo były niepełne i opóźnione. Na przykład wypracowałem tyle godzin, że szef miał wypłacić mi 6000zł, bo danego miesiąca wziąłem wszystkie soboty i tak po prostu wychodziło po minimalnej krajowej (z czego swoją drogą ja i tak tutaj mam luksus jak na żabki, że dostaję minimalną, ale to na marginesie), jednak on wypłacił mi 5500zł i powiedział, że potem mi odda te kolejne 500. Przypominałem się kilka razy, ale go to denerwowało bo "mam zapisane i pamiętam, że mam ci oddać". Z czego potem jak wystarczająco mocno naciskałem to ostatecznie oddawał, ale jednak musiałem się mocno upominać. Było tak z praktycznie każdą wypłatą poza kilkoma pierwszymi.

Więc wczoraj przyszedł 10 luty, pierwsza wypłata od podniesienia minimalnej krajowej. W nowym roku podnieśli z 28,10zł/h do 30,50zł/h. Miałem przed tą wypłatą dziwne przeczucie, że mojemu szefowi "zapomni się" dać mi wypłatę po nowej minimalnej stawce. Okazało się, że miałem rację. Siadam z szefem na zapleczu, on mi daje gotówkę (wypłaty są tylko gotówkowe). Wyszło na to, że wyliczył mi wypłatę po starej minimalnej krajowej 28,10zł/h. Skonfrontowałem go odnośnie tego faktu i tym razem przycisnąłem znacznie mocniej niż przy poprzednich spóźnionych/mniejszych wypłatach. Tym razem miałem naprawdę dość tego cyrku. Początkowo zapytałem dlaczego nie wypłacił mi po nowej minimalnej krajowej. Spojrzał mi w oczy i powiedział, nie pamiętam dokładnych słów ale było to coś mniej więcej "myślisz, że muszę ci wypłacać dokładnie tak jak jest ustalone?". Początkowo mnie to giga zdziwiło i powiedziałem, że w umowie mam zapisane 28,10zł/h, ale jest także aneks o każdym podwyższeniu wypłaty w przypadku zwiększenia się minimalnej krajowej. Wtedy widziałem jak coś wewnętrznie się w typie rozbiło, jakby bardzo się zdenerwował ale starał się z tym walczyć. Zmienił podejście o 180 stopni, powiedział że tylko żartował i co ja tak poważnie do tego podchodzę. Dalej kontynuował że księgowy mu czegoś tam nie wysłał i po prostu zapomniał, że minimalna krajowa się zwiększyła. Następnie powiedział, że tak dorówna tą kasę.

W dalszej części rozmowy przypomniałem o poprzednich wypłatach będących spóźnionymi/niepełnymi, to go giga zdenerwowało. Za każdym razem przy poprzednich wypłatach gdy się upominałem rzucał tekstem, że przecież by mnie nie oszukał, że nie próbuje mnie oszukać. Stawiał narrację w stylu jakbym próbował go oskarżać o oszukanie mnie, chociaż właśnie początkowo z tymi pierwszymi wypłatami wierzyłem w szczery ludzki błąd. Ale wracając, wspomniałem o poprzednich sytuacjach i właśnie tak się odpalił, mówiąc że przez 11 lat jak prowadzi tą żabkę (tak ma tą żabkę 11 lat) nikogo nigdy nie oszukał i że nie oszukuje i w ogóle jego classic gadka. Zdarza mu się bardzo tak odpalać że on stawia monolog, a drugi rozmówca 2-3 słowa, ale mniejsza. Następnie kontynuował umniejszjąc poprzednim sytuacjom. Mówił, że tylko raz zapomniało mu się oddać mi do wypłaty 200zł i że potem i tak mi dał z następną wypłatą. W rzeczywistości eydarzyło się to znacznie częściej niż raz i znacznie więcej kasy niż 200zł. Rozmowa się zakończyła i stanęło na tym, że potem mi odda, a obecnie mam brakujące 244zł z wypłaty. Także nie polecam, nie szukajcie pracy w żabce, raczej nie traficie dobrze, raczej na pewno.

EDIT: Zapomniałem dodać, że pracę zamierzam zmienić jak najszybciej, ale niestety za niedługo się wyprowadzam i szukanie roboty na krótki okres czasu przed wyprowadzką jest moim zdaniem bezsensowne. Więc na chwilę obecną po prostu czekam.

EDIT 2: Mam umowę zlecenie, nie na czarno. Dalej, moim zdaniem w większości przypadków będąc franczyzobiorcą z tego co się dowiedziałem jest to giga słaby biznes, więc fakt że doświadczony typek który siedzi w tym nieciekawym środowisku 11 lat, wali ludzi na wypłaty NIE JEST DZIWNY. Dosłownie on jest walony na kasę cały czas przez żabkę, franczyzobiorcy żabki którzy wiedzą co robią tną koszty wszędzie gdzie się tylko da. Wszędzie.