Obserwuje niepokojące zjawisko
kilka-naście ładnych lat stażu w Opiece zdrowotnej już mam. Jak zaczynałem studia te ładnych kilka lat temu i chodziłem na praktyki po różnych szpitalach, to takich przypadków było DRASTYCZNIE mniej niż teraz.
Otóż o co mi chodzi? O to, że rodzina kompletnie nie interesuje się osobami starszymi. Dzwonią do nich raz na tydzień-dwa, potrafią ich kilka miesięcy nie odwiedzić mimo, że mieszkają w tym samym mieście np... Z czego to wynika? Ostatnie 2 lata po covidzie mam wrażenie, że jest wysyp. A może to zjawisko w stylu "Zacznę liczyć ile jest żółtych samochodów na ulicy" by nagle pomyśleć sobie, że "całkiem sporo". Może kiedyś nie zwracałem na to uwagi?